Jak sprawić, by wychowywany tylko przez matkę chłopiec nie wyrósł na maminsynka?
Relacje matki z synem mają ogromny wpływ na to, by z małego chłopca wykształcił się dojrzały, empatyczny mężczyzna, który kiedyś będzie odpowiedzialnym mężem i ojcem. Jeżeli matka wychowuje dziecko sama, to jej rola jest znacznie trudniejsza. Często bycie samotną matką ma wpływ na to, że relacja ta staje się dysfunkcyjna. Nieświadomie kobieta może rekompensować sobie nieudany związek, nie pozwalając dorosnąć synowi. Cieplarniane warunki i nadopiekuńczość prowadzą do niezdolności tworzenia dojrzałych relacji w dorosłym życiu.

Około drugiego roku życia mały człowiek zaczyna identyfikować się z własną płcią i stereotypowym podziałem ról społecznych. Nie oznacza to, że musimy zabrać dziecku wszystkie lalki i nie wpuszczać do kuchni, bo nie chodzi nam przecież o to, by wychować twardziela, który nie umie ugotować nawet wody na herbatę. Za to musimy zadbać, by chłopiec miał kontakt z mężczyznami i typowo męskimi zajęciami. Z pewnością mamy jakiegoś mężczyznę w rodzinie, lub wśród znajomych, który może spełnić taką rolę. Nie wymaga to większego zaangażowania z jego strony. To matka musi wprowadzić chłopca w męski świat. Zaczyna się to od możliwości obserwowania dorosłych mężczyzn przy codziennych zajęciach i towarzyszenia im, a także od męskich zabawek. Trzeba pozwolić na to, by dziecko spędzało chociaż trochę czasu w męskim towarzystwie. Oderwanie się na chwilę od kobiecego świata mamy z pewnością mu nie zaszkodzi. Większemu dziecku pozwólmy na zajęcia takie jak wbijanie gwoździa młotkiem czy wymiana żarówki. Oczywiście stosownie do wieku. Dziecko nie tylko ma spełniać nasze oczekiwania pod kątem miłości i szacunku. Przede wszystkim ma się zdrowo rozwijać. Dlatego nadopiekuńczość i rozpieszczanie, to ostatnie czego potrzebuje. Kochajmy syna, lecz nie ograniczajmy kształtowania jego męskiej osobowości. Dziecko nie może spędzać z nami każdej wolnej chwili. Pozwalając mu na zabawy z rówieśnikami, czy rozmowę z zaprzyjaźnionym sąsiadem, nie przestaniemy jeszcze długo być najważniejszą kobietą w jego życiu.
Chłopcy bez względu na wiek mają niezwykłą wręcz potrzebę ruchu. Dlatego musimy zadbać, by ten nadmiar energii został rozładowany. Dla dzieci w wieku szkolnym odpowiednie są zajęcia sportowe. Zapewnijmy dziecku możliwość ruchu i rywalizacji. Zachęcajmy do nowych form aktywności. Basen, piłka, czy grupa karate, to sposób na pierwsze próby samodzielności i poradzenia sobie bez pomocy mamy. Nie bójmy się stłuczonych kolan, czy zadrapań. To naturalny element rozwoju każdego dziecka. Starszym dzieciom pozwólmy przebywać z rówieśnikami. I nie obarczajmy dziecka poczuciem winy, że my poświęcamy mu całe życie, a ono jest niewdzięczne i woli inne towarzystwo niż nasze. W wychowywaniu syna, podobnie jak w każdej innej dziedzinie życia, należy zachować umiar i zdrowy rozsądek. Dziecko należy kochać i o nie dbać, ale nie zamęczać go tym. Niech czuje nasze wsparcie, chwalmy je i czasami krytykujmy. Nie wychowujemy ideału. Naszym zadaniem jest wychowanie dojrzałego, szczęśliwego człowieka. Trzymając je pod kloszem, nie uda nam się uchronić go przed porażkami i przykrościami. Za to zawsze możemy je wspierać. Dajmy mu swobodę odpowiednio dostosowaną do wieku. Niech poskacze po kałuży, czy wspina się na drzewo. Dostanie kataru? Nabije sobie guza? Nie chcemy chyba wychować tchórzliwego człowieka, który martwi się tylko o to, co może się stać. Nie oznacza to jednak, że mamy godzić się na wszystko i spełniać zachcianki dziecka. Dziecko nie może dostawać wszystkiego co chce. To matka musi decydować co jest właściwe i odpowiednie, i nie ulegać agresji, czy arogancji dziecka. Spełnianie wszystkich zachcianek syna nie sprawi, że będzie on szczęśliwszy. Nasza miłość i opieka ma być fundamentem do rozwoju i samodzielności naszego dziecka, a nie protezą, bez której nie poradzi sobie w dorsłym życiu.
Komentarze
Dodaj komentarz